Nie tak dawno temu spotkało się dwóch mędrców… dwóch zwykłych posłów, dwóch Jarosławów, którzy po braterskiej wymianie poglądów w sprawie uratowania Polski stwierdzili, że wybory prezydenta 10 maja 2020 roku nie odbędą się i zapowiedzieli, że Sąd Najwyższy po uznaniu nieważności wyborów, które się nie odbyły, (jak można unieważnić coś czego nie było?) pozwoli pani Elżbiecie Witek (marszałce Sejmu) wybrać Dudę Andrzeja Sebastiana na drugą kadencję. Wyżej wymienieni jegomoście oznajmili, że winę za odwołanie wyborów ponosi krnąbrna opozycja, a zwłaszcza Budka, który wyszedł (po negocjacjach) na dudka. Kierując się dobrem Polski, jak również własnymi interesami, dwaj zwykli posłowie zapowiedzieli, że wybory pana Dudy na prezydenta odbędą się z godnie z konstytucją, która zostanie wprowadzona w życie po zaprzysiężeniu prezydenta. Od siebie i na całkowitym marginesie zauważam, że dwaj Jarosławowie ani słowem nie wspomnieli, że obecna konstytucja przewiduje wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Wykorzystanie tego przepisu uniemożliwiłoby panu Jackowi Sasinowi wicepremierowi drukowanie 30 milionów kart wyborczych w prywatnej drukarni, pozwoliłoby uniknąć chaosu, zafundowanego przez PiS obywatelom, degradacji prawa. Nie skorzystano z tego przepisu konstytucji, wszak w mętnej wodzie… W pierwszym zdaniu napisałem „spotkało się dwóch mędrców…” A teraz ogarnęły mnie wątpliwości czy spotkali się mędrcy biblijni, mędrcy świata… czy pospolici szulerzy polityczni?