PRZEGRANI ZWYCIĘZCY…

czyli kilka słów o tym jak wyszło szydło z urny.
W tym roku pan, Jarosław Kaczyński, prezes PiS po ogłoszeniu wyników wyborów nie miał radosnej miny. Trąby propagandowe nie głosiły, że naród obdarzył PiS bezgranicznym zaufaniem. Dlaczego?
PiS otrzymał przecież 2.340.249 głosów więcej niż w roku 2015. Ale mandatów mu nie przybyło. I w 2015 roku i w 2019 PiS ma 235 mandatów. Jeśli uwzględni się, że na kampanię wyborczą wydał o wiele więcej milionów niż cztery lata temu to powodów do radości zbyt wiele nie ma. Gdy uświadomimy sobie, że na partie opozycyjne zagłosowało więcej wyborców niż na PiS to pan Jarosław Kaczyński miał rację mówiąc, że PiS zasłużyło na więcej. Ostatnie wybory, warto o tym pamiętać, osłabiły pozycję pana prezesa, albowiem partie panów Zbigniewa Ziobro i Jarosława Gowina umocniły swoja pozycję w prawicowej koalicji.
PiS przegrał wybory do Senatu. Jeśli nie powiodą się próby przekupienia senatorów z partii opozycyjnych marszałkiem Senatu zostanie senator z opozycji.
Stąd żałosne próby z ponownym liczeniem głosów, w kilku okręgach.
PiS doszedł do ściany. Teraz będzie mu tylko spadać, albowiem nie zrealizuje obietnic.

KOŁTUN POLSKI ATAKUJE

Kołtun polski rozszalał się na dobre. Kołtuństwo zgromadzone na Wiejskiej usiłuje się pożegnać z wyborcami haniebną ustawą, która przewiduje surowe kary za oświecanie młodzieży w kwestiach seksualności człowieka. Nie formułuje tego wprost, ale w sposób pokrętny i zawoalowany.

Bardzo dawno temu (1972) na zaproszenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Szwecji udaliśmy się ze Staszkiem Mazurkiewiczem do Sztokholmu. Na uniwersytecie w Uppsali uczestniczyliśmy w spotkaniu kameralnym studentów, około 35 osób, z premierem Olofem Palme. Uderzyła nas atmosfera tego spotkania. Nie było nadętości, urzędowego protokołu, ot spotkanie kolegów, na którym premiera nie oszczędzano. Od Sztokholmu przez Uppsalę dotarliśmy do Kiruny. Nie musieliśmy mieć zezwolenia na filmowanie, wszędzie witano nas serdecznie i okazywano pomoc. Trafiliśmy też do szkoły podstawowej. Pani dyrektorka spytała nas czy chcielibyśmy uczestniczyć w lekcji wychowania seksualnego? Lekcję prowadził młody nauczyciel, dziewczynki i chłopcy (8-9 lat) zadawali nauczycielowi pytania. Nas zaszokowały plansze przedstawiające narządy płciowe. Nie zauważyłem uśmieszków i rumieńców. Była to normalna lekcja w kraju, gdzie seks nie jest grzechem.

Od lekcji w Sztokholmie upłynęło sporo lat, nie z własnej woli stałem się wydawcą. Córka wyjechała za granicę do swojego chłopaka, wzięła ślub i zostałem szczęśliwym dziadkiem. Już po zmianie ustroju przyjechaliśmy z Renią do córki na święta Bożego Narodzenia. Pewnego popołudnia córka pokazała mi książkę, przetłumaczoną ze szwedzkiego, a przeznaczoną dla dzieci rozpoczynających naukę o życiu seksualnym człowieka i zapytała, czy mógłbym ją wydać w Polsce? Podczas rozmowy i oglądania książki do pokoju weszła wnusia. Zauważyła, że zamilkłem. Dziadku, nie krępuj się, powiedziała, ja wiem, jak się robi dzieci, uczę się o tym z tej książki.

Przez wiele lat, gdy pozwalało zdrowie, odwiedzaliśmy co roku córkę i wnusię. Świętowaliśmy, maturę i dyplom uniwersytecki, poznaliśmy koleżanki i kolegów wnusi, z wieloma się zaprzyjaźniliśmy. Dziś są to już osoby dojrzałe, kilka koleżanek wnusi ma już dzieci, a my z Renią nadzieję, że wkrótce będziemy pradziadkami. Nikomu z tych młodych osób nauka o seksualności człowieka nie zaszkodziła.

Dodam pewną ciekawostkę. Spędzaliśmy wakacje na Mazurach. Pan leśniczy, u którego mieszkaliśmy zaprosił nas na uroczystość w kole łowieckim. Przyjechaliśmy w chwili, gdy młody ksiądz odprawiał mszę. Po zakończeni części religijnej ksiądz zaczął się żegnać z myśliwymi i ich rodzinami.

Na prośby, by pozostał odpowiadał: kochani chętnie bym z wami pobiesiadował, nie mogę zostać, bo przychodzi do mnie młoda parafianka z narzeczonym i prośbą bym orzekł, czy młodzieniec nadaje się na męża.

W tym momencie moja wnusia (14 lat) zwróciła się do sługi bożego w te słowa: bardzo pana przepraszam za pytanie, przecież pan w tej dziedzinie nie ma kwalifikacji? Wywiązała się dyskusja między dziewczynką i księdzem. Wśród zebranych zapanowała grobowa cisza, babcia Renia zaszyła się w głębinie krzaków, Leśniczy z małżonką też zniknęli.

Ksiądz: na jakiej podstawie opierasz swoje twierdzenie?

Wnusia: przecież pan nie uprawia seksu, o przepraszam, jest pan bardzo przystojny to może ma pan jakąś panienkę, tylko wstydzi się do tego przyznać.

W pewnym momencie wnusia spostrzegła zdumienie otaczających nas ludzi. (Taka smarkula ośmiela się z księdzem dyskutować) Podeszła do sługi bożego, wspięła się na palce, pocałowała księdza w policzek mówiąc, jak będę miała chłopaka to wpadnę do pana po poradę.

 Nie wpadła. Ślub cywilny, wesele tradycyjne, w kraju ludzi oświeconych.

TONĄCY BRZYTWY SIĘ CHWYTA

„Sejm Rzeczypospolitej zdecydowanie potępia wszystkie akty nienawiści i pogardy antykatolickiej…” Proszę Państwa, ja nie relacjonuję tu swojego snu koszmarnego, tylko przytaczam fragment uchwały Sejmu Rzeczypospolitej Pisowskiej podjętej w końcówce swojego istnienia.
Nie wolno od teraz wykazywać nienawiści i pogardy antykatolickiej, bo zakują w kajdany i do lochu wtrącą. Rzeczpospolita bałwańska pragnie uchodzić za państwo demokratyczne, więc możecie pozwalać sobie na akty nienawiści i pogardy atyprawosławnej, antyprotestanckiej, antyewangelickiej, ile tylko wasza dusza katolicka zapragnie.
Ta niebywała uchwała posłów – osłów rodzi pytania. Czy będę mógł krytykować wypowiedzi arcybiskupa-przygłupa? Czy będę mógł bezkarnie obdarzać pogardą biskupów, którzy osłaniają księży pedofilów?
Powiadają, że Pan Bóg miłosierny jeśli chce kogoś ukarać to go rozumu pozbawia. Tak jest w przypadku wyżej wspomnianym.
Ale może się zdarzyć, że posłowie nowego Sejmu zakażą śmiać się z Prawa i Sprawiedliwości, z wodza tej partii i jego akolitów. Ja już trenuję płacz. Renia przestrzega: nie bądź taki pewny, płaczu też mogą zakazać.
Boże wszechmocny, miłosierny i litościwy pytam Cię, jak żyć w państwie Prawa i Sprawiedliwości ?

ZŁOWIESZCZE OKLASKI

„Panie Marszałku, pani premier, Wysoka Izbo!
Prawo jest ważną rzeczą, ale prawo to nie świętość. Przecież pani pytała o przyzwoitość – nad prawem jest dobro Narodu! „
Słowa wypowiedziane przez posła Kornela Morawieckiego (niech Mu ziemia lekką będzie) klub PiS przyjął oklaskami na stojąco. Burzliwe brawa brzmiały złowieszczo, przekreślały wzniosłe, szlachetne przemówienie Marszałka Seniora wygłoszone na inauguracyjnym posiedzeniu Sejmu
Cztery lata rządów PiS pokazały, że prawo i przyzwoitość zaczęto traktować selektywnie. Z przymrużeniem oka dla swoich i surowością dla inaczej myślących.
Nie jestem skory do ostrych ocen i sformułowań. To też wypowiedź pana Jarosława Kaczyńskiego o tym, że seniorzy mają leki za darmo przyjąłem z łagodna dezaprobatą. Napisałem nawet o tym na Facebooku, że podręczni informują pana Prezesa nie rzetelnie.
Gdy pan Prezes żegnał podróżnika przestworzy pana marszałka, Marka Kuchcińskiego potraktowałem łagodność Prezesa jako ludzki odruch. Ale, gdy na jakiejś konwencji PiS powiedział, że Kuchciński nie naruszył prawa i obyczajów uznałem, że bezczelność Jarosława Kaczyńskiego sięgnęła zenitu.
Sprawa Mariana Banasia, prezesa NIK na urlopie, pokazuje do czego prowadzi nieposzanowanie prawa i przyzwoitości. Strach żyć w takim państwie.