W CHINACH NADZIEJA

Dawno, dawno temu,w zimowe wieczory, w największej izbie domu dziadków Grudzińskich, kobiety siadały przy długim stole i darły pierze. Monotonię tego zajęcia urozmaicały piosenkami, mężczyźni zaś opowiadali o strzygach, wilkołakach i potworach, no i oczywiście o wojnach. Mój ojciec chrzestny, Ignacy Kuleski oznajmił pewnego wieczoru, że Chińczycy będą poić konie w Wiśle… Nie mają własnych rzek, zapytałem. Pytanie rozbawiło zebranych. Dziadek, Antoni Grudziński, który widział „Kitajców” na własne oczy, gdy służył w wojsku carskim na Syberii oświecił mnie, mówiąc, że Chińczycy żyją daleko stąd, a rzeki mają przeogromne. Pewno właśnie tamtego wieczoru, ponad 80 lat temu, zaczęła się moja fascynacja Chinami. „Chiny bez maski”, Egona Erwina Kischa, były pierwszą książką, którą przeczytałem. Chińczycy na koniach nad Wisłę nie dotarli, ale pojawiły się towary wyprodukowane w Państwie Środka, a wśród nich smartfony HUAWEI. Kupiłem właśnie jeden egzemplarz z trzema obiektywami…Nie zdążyłem poznać urządzenia dokładnie, gdy władze państwa polskiego zatrzymały dyrektora tej firmy, a media poinformowały, że smartfony HUAWEI to aparaty szpiegowskie. Pojechałem więc do Orange, by aparat zwrócić, bom patriota co się patrzy, ale młodzi pracownicy Orange, informacje mediów wyśmiali i zachęcili mnie bym się na kurs zapisał. Kurs ukończyłem, poznałem tajemnice urządzenia, wydawało się do końca, aż tu pewnego dnia w moim smartfonie pojawiły się zdjęcia zrobione 11 lat temu! Na szczęście syn mojej koleżanki Basi wytłumaczył mi, że to zdjęcia z chmury. Chmura nie chmura, HUAWEI fotki robi znakomite. Wiem coś na ten temat, bo pierwsze zdjęcie zrobiłem aparatem, zostawionym przez Niemców, w roku 1945! A nauki fotografowania pobierałem u mistrza Witolda Dederki! Mawiał on, że nie aparat robi zdjęcia tylko człowiek przy pomocy aparatu. Aparaty cyfrowe jeszcze wtedy nie istniały. Moim HUAWEIEM nawet małpa może zrobić dobre zdjęcie. Jedno, mój własny konterfekt, znalazło się w sieci. Klnę się na wszystko co kocham, że nie wiem, jak się to stało. Widocznie coś nieopacznie kliknąłem. Ku memu zdumieniu zdjęcie się wielu podobało. Poprosiłem Renię o konsultację. Renia przyglądała się mojej podobiźnie przez kilka minut i rzekła: znam cię 68 lat, 65 lat jesteśmy małżeństwem, nie gniewaj się, ale ta fotografia od rzeczywistości nieco odbiega. Innymi słowy HUAWEI poprawił moją urodę! Stąd morał. Profesor Grzegorz W. Kołodko napisał książkę pt. „Czy Chiny zbawią świat?” Tego nie wiem. Wiem natomiast, że mogą świat poprawić, bom się osobiście o tym przekonał.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.