JAJA jak CHIŃSKIE BALONY

Pan Prezydent największego mocarstwa militarnego świata, po spożyciu, z czcigodną Małżonką, kolacji w normalnej restauracji udał się do BIAŁEGO DOMU. Nie przytulił jednak Damy swojego serca tylko cichcem Biały Dom opuścił i udał się do bazy Andrews, skąd odleciał utajnionym samolotem do bazy…w Rzeszowie. Z Rzeszowa przewieziono pana Prezydenta do Przemyśla. Z Przemyśla pod osłoną nocy (i powiadomieniu o podróży koleją pana Władimira Putina, prezydenta Rosji) pan Joe Biden udał się zwykłym pociągiem, przeznaczonym do przewozu prezydentów, prezesów i premierów, w odwiedziny do swojego przyjaciela w Kijowie, pana Wołodymyra Zelenskego, prezydenta Ukrainy, aby podtrzymać go na duchu i amerykańskim zwyczajem poklepać po ramieniu. W Kijowie panowie prezydenci odbyli spacer po pustym placu, spacer przerwany symbolicznym wyciem syren, symbolicznym, bo samoloty wrednego Putina nie nadleciały.

Brak szczęśliwych tłumów i huraganowych oklasków w Kijowie wynagrodzono panu Prezydentowi USA w Warszawie, na imprezie zorganizowanej na Jego cześć. A gdy zebrani usłyszeli, że pan Zełenski stoi w Kijowie na czele rządu demokratycznego entuzjastyczne wiwaty rozpędziły chmury nad Warszawą. Pewnym dysonansem w czasie pobytu Dostojnego Gościa w stolicy były puste ulice, no nie całkiem, bo funkcjonariusze ubarwiali je żółtymi kamizelkami. Widziałem w swoim życiu wiele pobytów ważnych gości w Polsce. Utrwaliłem na taśmie pierwszą wizytę Jana Pawła Świętego, także wizyty amerykańskich prezydentów, nieskromnie wspomnę, że gratulowali mi amerykańscy dziennikarze. Utrwaliłem też na taśmie przejazd ulicami Warszawy Ukraińca, towarzysza Leonida Breżniewa witanego przez niezliczone tłumy, spędzone przez przebrzydłą „komunę.” Dlatego przejazd Wielkiego Hegemona Wolnego Świata pustymi ulicami, ubarwionymi tylko przez ludzi w żółtych kamizelkach był dla mnie zgrzytem, nie chcę napisać złą wróżbą.

Piętnaście minut temu rozpocząłem 93 rok mojego życia, pamięć mam dobrą i wzrok mnie nie zawodzi. Słuch mi się bardzo pogorszył. Może dlatego w relacjach nie usłyszałem słowa POKÓJ. Cieszy mnie jednak, że Prezydent, który cichcem wyleciał z bazy Andrews wraca do Ameryki, jako BOHATER.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.